Tusk z Putinem byli w zmowie!! Okazuje się, że Władimir Putin miał być w zmowie z Donaldem Tuskiem. Zdaniem byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza polityk, albo dogadał się z ówczesnym premierem Rosji, lub został przez niego przymuszony do sławetnego rozdzielenia wizyt prezydenta i premiera w związku z uroczystościami, które miały odbyć się 10 kwietnia 2010 roku w Katyniu.

– Z dokumentów, które zostały w tej sprawie zebrane, ewidentnie wynika, że decyzję o rozdzieleniu wizyty podjął osobiście pan Tusk, wspólnie z panem Putinem. Oczywiście nie mogę być pewny, czy była to swobodna decyzja premiera Tuska. Być może był postawiony wobec takiej konieczności przez premiera Putina – tego nie jestem w stanie wykluczyć. Jeżeli Tusk wypiera się dziś decyzji o rozdzieleniu wizyt, to znaczy, że nie mówi prawdy

wypowiedź Antoniego Macierewicza.

Słowa te stawiają w niezwykle niekorzystnym świetle Donalda Tuska. Były szef MON jako szef podkomisji smoleńskiej jest bowiem uważany za jedną z najlepiej poinformowanych w tej sprawie osób. Polityk od lat zajmuje się wyjaśnianiem przyczyn tragedii, do której doszło na ziemi rosyjskiej przed 8 laty w związku z czym musiał przekopać się przez tony dokumentów związanych ze sprawą.

Więcej TUTAJ

Donald Tusk bardzo wyraźnie starał się podkreślać, iż nie powinien by obarczany odpowiedzialnością za organizację lotu, w którym zginął Lech Kaczyński. Inaczej jednak sprawę widzi Antoni Macierewicz.

– Jeżeli mówimy o organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to niezwykle istotne jest też ustalenie okoliczności wyboru samolotu, który miał ją obsłużyć. To wszystko musiało przechodzić zarówno przez pana Arabskiego, jak i pana Tuska. Być może Tusk nie czytał dokumentów dotyczących tych ustaleń, ale na pewno musiał mieć wiedzę dotyczącą wybranych opcji i ostatecznie je akceptował. Próbując wyprzeć tę odpowiedzialność, pan Tusk omija w tym zakresie istotę rzeczy

były szef MON.
CZYTAJ DALEJ » Putin » „Tusk z Putinem byli w zmowie” Szokująca wypowiedź byłego Ministra.

3 KOMENTARZE

  1. Wystarczyło nie podejmować próby lądowania we mgle, czy jak kto woli, próbnego podejścia. Wszyscy by żyli. A zanim samolot uderzył skrzydłem w brzozę, zahaczał wcześniej o wierzchołki innych drzew. Także o linię elektryczną. Potwierdzają to zdjęcia zawarte w linku. Nie zdziwię się jednak jeśli zamacholicy uznają, że wierzchołki drzew zostały uszkodzone przez ruskie bobry. Specjalnie wytresowane, by geniuszom z zespołem M. utrudnić śledztwo. „Czy samolot to kosiarka do drzew?”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj